Konferencja Wikimedia 2007 – trochę POV (cz.2)
Pojechaliśmy więc do Rezerwatu Pokazowego żubrów i zwiedzaliśmy w grupie: WarX, Olga, Kangel, Holek_, Romaan, Karol007, mama Romana, ktoś nie–Wikipedysta i ja. Śmiechu było co nie miara (to wszystko przez WarX), obejrzeliśmy krówki, jelonki i żuberki. Padało dużo zabawnych komentarzy, trafnych ripost i anegdot. Fotek jest bardzo dużo i będzie czym zapełniać Commons: za upload weźmie się Kangel, Romaan i ja.
Następnie pojechaliśmy (tzn. drużyna + kibice, część została w ośrodku) na mecz Wikimedia – Żubr Białowieża. Oczywiście przegraliśmy 0:3, ale frajda była niesamowita. To nic, że oni byli prawie profesjonalni: zabawa była conajmniej przednia, a kibice świetni. Kibicowały dzieci Dariusza.Biegacza i Novej + straszący je Hołek i Kangel (zuoo! Atomówki! A jadłeś kiedyś kota?). Bardzo dobrą grą popisał się Marcin Ukleja, który obiecał mi, że zacznie edytować Wiki. Po przegranym meczu, ale w bardzo dobrych humorach (bo liczyła się przede wszystkim zabawa) udaliśmy się na kolację, a potem na salę, żeby obejrzeć materiał o Konferencji w wiadomościach TVP1 o 19:30 – tak przynajmniej Jadwigę poinformował dziennikarz TVP3. Materiał się niestety nie ukazał, ale w przyszłości.. kto wie.
Po nieobejrzeniu materiału była chwila przerwy – zajęliśmy się Wiki i kilkoma innymi rzeczami. Zostałem członkiem Stowarzyszenia :) Następnie po części oficjalnej poszliśmy już na ognisko. I tam się zaczęło :)
Były (między innymi): dyskusje (w admińskim, tzn. Maire, Pimke, Przykuta, Nemo5576, Kangel, Hołek, Picus_viridis zwany Dzięciołem i ja, gronie) o Kwietniu, spamlinkach, Rolandzie von Bagratuni i KomArbie. Potem porozmawialiśmy sobie z Janem Lechmanem o odderBocie, na którego ten ostatni nałożył bloka na cs :) Dyskutowaliśmy z TORem o lenistwie developerów, o nieistniejących problemach finansowych Fundacji, pomysłach progress bara na foundraisingu, o polskim OTRSie i kilku innych sprawach. Na końcu (tzn. do momentu, kiedy nie poszliśmy z Olgą do ośrodka) nastąpiła część artystyczna: WarX wykonywał co śmieszniejsze skecze znanych kabaretów i satyryków, a my śpiewaliśmy refreny. Ogólnie było naprawdę super. Ale dzień się jeszcze nie skończył – może napiszę więcej.
Ale to tylko mój POV. Pozdrowienia z Białowieży!
2 komentarze:
Naprawdę żałuję, że nie udało mi się tam dotrzeć... może za rok...
A co z genialną piosenką Przykuty? :)
mx: żałuj :P
odder: nie musisz pisać Romaan, to tylko dlatego, że na freenode Roman i Roman_ są zajęte :P
Prześlij komentarz